Bóg nie robi prób mojej wiary czy miłości, by zbadać ich jakość. On ją przecież znał. To ja jej nie znałem. Wystawiając człowieka na próbę, umieszcza go równocześnie na ławie oskarżonych, na ławie świadków i na sędziowskim krześle. On zawsze wiedział, że moja świątynia to domek z kart. A jedynym sposobem, w jaki mógł mi to uświadomić, było zburzenie go.